Całuski dla Umy: historia wielkiej miłości

Moja suka miała na imię Uma. Do podwórka w bloku ktoś przyniósł pudełko z małym szczeniakiem. Do trzeciego miesiąca mieszkała na podwórku, a potem zabraliśmy ją do siebie. Mała przypominała Jacka Russella – była biała, gładkowłosa, z czarnymi uszami i czarnymi plamami wokół oczu. Z czasem urosła na dużego psa, kręconego jak owieczka.

Miała niezwykły wygląd – twardą, kręconą sierść jak owcza i duże, stojące uszy. Często, wchodząc do tramwaju, starsze panie myślały, że wchodzi z kozą 😁. Była wspaniałym psem, prawdziwym przyjacielem, który uwielbiał spacery. Czasem w weekendy chodziliśmy z nią po 5 godzin, pokonując 15 km. Nie przeszła profesjonalnego szkolenia, ale zawsze z nią rozmawialiśmy – znała unikalne komendy: „Nie wchodzimy do klombu”, „Nie tam, w drugą stronę”, „Proszę się przesunąć”, „Proszę odejść”, „Spójrz”.

Kochała przyrodę. Odwiedziliśmy razem mnóstwo ośrodków turystycznych i miejsc. Dla niej słowo „spacer” było świętością. Uma nie była psem, który bawi się z innymi, podczas gdy właściciele stoją gdzieś z boku – jeśli stoisz, ona też siedzi obok z wyrazem twarzy jakby ktoś trzymał ją na smyczy. Cały spacer był dla niej niekończącą się wędrówką, byle się nie zatrzymać.

Podczas pandemii COVID, kilka dni przed lockdownem, do domu trafił mały szczeniak. Początkowo chcieliśmy go oddać, ale po miesiącu stał się nowym członkiem rodziny i nazwaliśmy ją Pufa. Uma stała się dla niej jak mama. Podczas spacerów Pufa cały czas zaczepiała ją zębami za ogon, a jak mały słonik mogła tak chodzić prawie cały spacer. Wkrótce stały się niezwykłymi przyjaciółkami, moją puchatą drużyną, która robiła wszystko razem. Mogły godzinami bawić się w pokoju po spacerze, gonić kaczki nad rzeką, szukać przygód w krzakach. Uma zostawiła po sobie małego puchatego przyjaciela, którego sama wychowała.

Było mnóstwo zabawnych i wzruszających momentów – wycieczki, spacery, zawsze pełne przygód. Miała ulubioną komendę „Całuski” – gdy wchodziła po schodach do domu, prawie na każdym piętrze zatrzymywała się przed mną. Pytałam: „Całuski?”, ona merdała ogonem, całowałam ją w czoło i szła dalej, albo podczas spaceru zatrzymywała się i czekała na swój całus.

Uma miała ogromny wpływ na moje życie, wniosła wiele zmian, przewróciła je do góry nogami i dała szczęście dla duszy. Teraz ja też uwielbiam długie spacery. Uma była jasnym psem, wolnym i często uśmiechniętym.

No items found.