Czakuś, czyli pan piesek, który uwielbiał wąchać kwiaty i dawał ciepło

Trudno, bardzo trudno jest jeszcze opowiadać o Czakusiu. Ale jesteśmy ogromnie wdzięczni za istnienie waszej usługi, dlatego z wielkim szacunkiem chcielibyśmy zostawić opinię, aby wesprzeć waszą ważną pracę.

Czakuś był z nami przez najpiękniejsze prawie 10 lat naszego życia. Zawsze wydawało nam się, że jest jakiś wyjątkowy. Czasem mieliśmy wrażenie, że naśladuje nasze ludzkie zachowania, dlatego nazywaliśmy go chłopczyk‑piesek. Spał w łóżku, pod kołdrą, tak jak my. Chciał jeść z rąk i z ładnej miseczki, a nie z psiej miski. Gdy siadaliśmy do stołu, nie mógł siedzieć gdzieś przy nogach — trzeba było dostawić mu krzesło, aby i on mógł „siedzieć przy stole”.

Kiedy szło się pod prysznic, on szedł razem, a po kąpieli, kiedy wycierało się ciało ręcznikiem, trzeba było wytrzeć również Czakuśa jego ręczniczkiem i powiedzieć „no to zróbmy wycierusie”. Bardzo go to cieszyło. Cały czas jakby próbował nas naśladować, a my cieszyliśmy się z jego dziwnych nawyków i pozwalaliśmy mu na wszystko, bez „fe, nie wolno”.

Nigdy niczego nie kradł ze stołu, niczego nie podnosił na spacerach, omijał każdą kałużę — zawsze mówiliśmy, że jest bardzo „pański”. Bardzo lubił wąchać kwiaty. W naszym budynku jest kwiaciarnia, do której zawsze ciągnął na spacerach. Wchodziliśmy tam, bo nie odszedłby od drzwi, dopóki nie został wpuszczony. A żeby nie kupować kwiatów za każdym razem, sprzedawcy pozwalali mu wąchać wszystkie kwiaty i doniczki. Wszyscy w tym sklepie już go znali. Wiedzieli, że rano przyjdzie Czakuś, który z jakiegoś powodu tak bardzo kocha kwiaty. Teraz zostawiamy mu kwiatuszki z tego sklepu przy jego kamyczku pamięci 💔

Ostatnie 2 lata zaczęły się u niego problemy z kręgosłupem, choroba neurologiczna. Ułożyliśmy nową rutynę, ćwiczenia w domu, masaże, kupiliśmy mu wózeczek, bo męczyło go długie chodzenie. Byliśmy tak szczęśliwi, że w ostatnim miesiącu miał niesamowity postęp. Sam wybiegał na wysokie górki. Wydawało się, że będzie tylko lepiej i że będzie jeszcze długo sam biegał, jeśli będziemy kontynuować ten wieloetapowy proces opieki.

Chcieliśmy, by cały ból przekazał nam, by móc zamienić się z nim miejscami — byleby jemu było dobrze. Bardzo nagle trafił pewnego dnia do szpitala z powodu choroby uszu, to był dla nas szok. Spędziliśmy 3 doby w klinice. Myśleliśmy zawsze, że jest delikatny i lękliwy. A on okazał się tak odważny i tak silny. Walczył do końca i prawie wygrał, ale rozwinęło się zapalenie płuc po długiej intubacji.

Pozwoliliśmy odejść naszemu chłopczykowi‑pieskowi 💔

Wypełniał nas całkowicie i całym sobą — i w tym miejscu zawsze będzie tylko on.

Kiedy przyszedł kamyczek pamięci, w pewnym sensie zrobiło się lżej, jakby znów był obecny w domu. Położyliśmy go do jego łóżeczka, przykrywamy kocykiem, wkładamy tam jego zabawki. Rozmawiamy z nim, życzymy mu „dzień dobry” i „dobranoc”. Gdy wracamy do domu, witamy się z kamyczkiem i głaszczemy go, tak jak witaliśmy się z Czakusiem.

Rano zawsze kładł główkę na moim ramieniu i spał pod kołdrą, kiedy przeglądałam wiadomości. Nie mogłam się ruszać, żeby go nie obudzić, i głaskałam go. Teraz rano kładę kamyczek na ramieniu i przeglądam wiadomości.

Można bez końca opisywać, kim był dla nas Czakuś, bo był — bez żadnej przesady — wszystkim, najważniejszym centrum uwagi w naszym życiu.

Będziemy do końca życia wdzięczni za waszą usługę. Trudno, gdy odchodzi przyjaciel, jeszcze trudniej myśleć później o tym, jak go pochować i jak to wszystko zorganizować. Wasza pomoc zdjęła z nas cały ten ciężar w momencie, kiedy psychicznie nie mogliśmy nawet wstać z łóżka.

Osobne podziękowania za stałą, pełną zrozumienia komunikację.

Zawsze marzyłam o tatuażu z odciskiem łapki Czakuśa, ale wydawało się, że jest jeszcze mnóstwo czasu. Nie zdążyłam zrobić odcisku. Kiedy wyjaśniłam sytuację, pracownicy krematorium wykonali odcisk łapki Czakuśa i dołączyli go do kamyczka. To była najbardziej empatyczna komunikacja, jaka może istnieć.

Dziękujemy ♥️

No items found.